Odkąd zobaczyłam film “Goryle we mgle” sama zapragnęłam zobaczyć część tego naturalnego swiata. Zawsze zastanawiałam się, jak wygląda las deszczowy, dzikość natury czy życie zwierząt pośród tysiąca gatunków roślin.
Razem z moim partnerem wybraliśmy na tą przygodę Sumatrę która jest istnym rajem dla podróżników, jednym z najbardziej niesamowitych regionów Indonezji.
Bukit Lawang jest jednym z najlepszych miejsc, w którym możemy zobaczyć orangutany w ich naturalnym środowisku. Możliwość ujrzenia tych niezwykłych istot z bliska podczas wyprawy na Sumatrę jest nieprawdopodobna.
Aby wybrać się na wyprawę po dżungli potrzebujesz kilku niezbędnych rzeczy:
- dobra latarka
- odpowiednie buty
- płaszcz przeciwdeszczowy
- długie spodnie
- repelent na kleszcze i komary
- butelkę wody
Pierwsze co napotykamy na drodze to drzewa kauczukowe. Można im naciąć skórę, wzdłuż której płynie strumień białego płynu wprost do ustawionej przy pniu miski. Takich drzew jest dużo, sadzone są nowe, z których zbiera się kauczuk a potem sprzedaje na pobliskim rynku.
Dalszym etapem naszej wędrówki po dżungli to kluczenie wśród urodzaju przeróżnych drzew, pnączy i krzewów, by w koncu zobaczyc masywne, rdzawo-brązowe postacie Orangutanów – co w miejscowym języku oznacza: ludzi lasu.
Przeżycie jest niesamowite, gdy można zobaczyć jak ten wielki stwór przemieszcza się z drzewa na drzewo. Mamy ogromne szczęście bo widzimy az kilku z nich z bardzo bliskiej odległości.
Przejście dżungli przypomina wędrówkę po Bieszczadach: idziesz troche w gore, troche w dol, by za chwile znow pojsc w gore. Chwile przystajesz, aby odpoczac i zaraz znow idziesz dalej.
O przygody w dżungli nie trudno i tak np. w przerwie obiadowej towarzyszył nam Thomas lee monkey, którą nakarmiliśmy ananasem. Jadł go śmiesznie i łapczywie. Dla nas był przygotowany smażony ryż z warzywami zawinięty w liść i papier.
Następnym etapem naszej wędrówki to przejście przez górską rzekę. Nieopodal w jej zakolu rozbijamy obóz na noc. Wieczorową porą przewodnik opowiadał nam o ludziach stąd, o życiu, historii, o lesie. Potem relaksujemy się przy piwie, karciane sztuczki i gra w karty w orangutana. A potem to już tylko nocleg w dżungli na osłoniętym mosquiterą materacu.
Las deszczowy, tysiące nocnych dźwięków, szum rwącej, górskiej rzeki w tle. Wrażenia nie do opisania, ale zdecydowanie do przeżycia.
Choć prawdopodopodobnie nie przespaliśmy jej spokojnie to i tak wstajemy rześcy, gotowi na dalszą przygodę.
Po śniadaniu szykujemy się na spływ rzeką. Tragarze związują cztery czarne, duże koła ratunkowe. W środku takich kół też są liny, na których kładą maty do jogi. Bagaże są szczelnie zapakowane w worki foliowe i juz za chwile ruszamy.
Rzeka jest spokojna, tylko czasem dziko rwąca. Ale właśnie to czasem sprawia, że też spływ jest taki ekscytujący. Początkowo płyniesz powoli, leniwie, aż nagle krztusisz się woda i jest tak dynamicznie, że musisz trzymać się mocno lin, aby nie wypaść.
Kończymy spływ w miejscu gdzie zaczęliśmy, to były ekscytujące 2 dni o jakich nawet nie śmieliśmy marzyć a widoki, przygody i wspomnienia zostaną z nami na zawsze.
Bardzo polecamy trekking, szczególnie jeśli wybierzecie się na niego z fajnymi przewodnikami.
Jest to świetne miejsce do obcowania z dziką przyrodą. W dżungli znajdziecie przechadzające się po ziemi pawie, ogromne mrówki i małpkę Thomas langur. Jeśli tylko się skupić w koronach drzew dostrzeżecie szalone gibony, które przemierzają las z jednego skraju na drugi, swoim ogromnym zasięgiem chwytając oddalone o 10 metrów liany i gałęzie.
Poza tym wyjście do dżungli możecie potraktować jako świetną okazję do bliższego poznania kultury azjatyckiej i samych Indonezyjczyków.
Miejscowe chłopaki marzą żeby kiedyś pojechać do Europy, są zafascynowani naszym życiem i pracą w biurze (?!). Pozatym piekne jest to że uwielbiają swoja pracę, kochają dzunglę i istoty w niej mieszkające, bardzo miło się na to patrzy a jeszcze milej wraca do tego wspomnieniami.