Marzenie by zobaczyć Angkor Wat od zawsze było w nas bardzo silne i trwała na tyle długo, ze w roku 2016 postanowiliśmy je urzeczywistnić.
W końcu mowa jest o najlepiej zachowanym przykładzid architektury Khmerów, który leży 1,3 km na południe od miasta królewskiego Angkor Thom.
Świątynia Angkor została zbudowana przez Surjawarmana II (1113–1150 n.e.) ku czci hinduskiego bóstwa Wisznu i do dzisiaj wywołuje niebywały zachwyt i uwielbienie zwiedzających ją turystów.
Do świątyni najlepiej wybrać się od samego rana, by zdążyć na wschód słońca.
My już chwile po 5:00 byliśmy na nogach, wypożyczyliśmy 2 rowery górskie i zabraliśmy plecaki z dużą ilością wody do picia, w sezonie potrafi być w Kamboży bardzo gorąco.
Zamin dotrze się do kompleksu świątyń nalezy kupić bilet, na jeden dzień to koszt 20 dolarów, na 3 dni 40 doarów i choć ten na 3 dni jest bardziej opłacalny to decydujemy się na krótszą opcję. Chcemy w Angkor Wat spędzić cały dzień od wschodu do zachodu słońca 🙂
Co ciekawe, kasa biletowa wygląda trochę jak przejście graniczne – długi budynek z szeregiem okienek, gdzie juz od 4:30 można dostać bilet.
Angkor Wat otoczone jest z czterech stron szeroka fosa. Po wschodniej części znajduje sie długi na okolo 100 metrow, kamienny most, który zdecydowanie robi wrażenie.
Pierwszy widok z daleka na cały kompleks światyń zapiera dech, to tak jakbyście wjeżdzali do baśniowej krainy cudów, naprawdę niesamowite uczucie.
Świątynie są strzeliste, lekko zamglone, dumne i rzeczywiscie królewskie. Skladaja sie z wielu bogato zdobionych budynkow. Po obejrzeniu wschodu słońca gdy cały tłum ruszył zwiedzać (świątynie czynne są od 5:30 do 17:30) dobrze się wycofać na śniadanie i zacząć zwiedzanie od np. Ta Phrom. Tym sposobem przynajmniej część tłumu jest daleko. Do Angkor Wat wróciliśmy pod koniec dnia. Zaczynamy zatem od Bayon, znajdująca się w samym sercu Angkor Thom, ostatniej stolicy imperium khmerskiego. Z 54 wież spogląda na Ciebie 216 pięknie wyrzeźbionych twarzy, będących prawdopodobnie wizerunkami króla Dzajawarmana VII. Cały czas czujesz na sobie ich przenikliwy wzrok, masz wrażenie, że obserwują i śledzą każdy Twój krok. Prawdopodobnie tak miało być. Poddani mieli na każdym kroku czuć i widzieć obecność króla, każdy ich czyn miał być bacznie obserwowany przez jedno z obliczy króla.
Po południu docieramy do Ta Phrom – miejsca, które chcieliśmy zobaczyć co najmniej tak samo mocno jak Angkor Wat.
Miejsca, które słynie z drzew, które wrosły w obecne tu budynki, widok znany z jednej części Lary Croff i Tom Ridera, który był tam kręcony. Po sukcesie filmu coraz więcej osób zaczęło kojarzyć Ta Prohm jako świątynie Tomb Raidera. Jest to świątynia, w której najbardziej widać, jak bardzo natura wdarła się do Angkoru. Kiedy pozostałe większe świątynie były restaurowane, Ta Prohm postanowiono pozostawić w jak najmniej naruszonym stanie, aby wystawić żywy pomnik historii. Zadbano jedynie o względy bezpieczeństwa. Dzięki temu możemy zobaczyć jak potężne drzewa wyrastają z murów świątyń, a także jak część z nich porozsadzały. Tuż obok pięknych rzeźb leżą stosy porozrzucanych bloków skalnych, a gdzieniegdzie korzenie drzewa po prostu położyły się na budowli. Wygląda to tak niesamowicie, ze aż zapiera dech.
Już pod sam wieczór docieramy do Phnom Bakheng, która jest położona na wzgórzu, skąd rozpościera się piękny widok na dolinę, gdzie z czerwonej ziemi wyrastają strzeliste drzewa. Jesteśmy tam tuz przed zachodem słońca, także idealnie by podziwiać cała otaczającą nas okolice i podziękować temu miejscu za wszystkie cudne widoki i fantastyczny czas jaki tu spędziliśmy.