Ostatnio miałem zaszczyt gościć się we wspaniałej restauracji o nazwie Luizjana w Toruniu. Przyznam szczerze, że było to najlepsze doznanie smakowe jakie doświadczyłem w ostatnim czasie. Nigdy dotąd nie znałem kuchni kreolskiej. Poznałem ją podczas mojej uczty smakowej.
Na początek kilka słów na temat kuchni kreolskiej.
Kuchnia kreolska Luizjany – tradycje kulinarne wywodzące się z okolic Nowego Orleanu. W odróżnieniu od bardziej „chłopskiej” kuchni cajun, opiera się na bardziej arystokratycznej kuchni francuskiej z silnym wpływem zwłaszcza kuchni hiszpańskiej i portugalskiej.
Kuchnia kreolska jest fascynującą mieszanką różnych wpływów, które biegiem czasu pojawiały się na Karaibach. Charakteryzuje się głównie świeżymi warzywami i owocami z regionu, mnóstwem ryb i pikantnych przypraw. Jest kolorowa, radosna, energetyczna, podobnie zresztą, jak regon świata, w którym się ukształtowała.
Kuchnia kreolska ma wiele podstawowych składników w całym regionie. Występuje w niej ogromne bogactwo ryb oraz skorupiaków, co wynika z bezpośredniej lokalizacji nad morzem i jest całkiem zrozumiałe. Typowe składniki karaibskich dań to papryka, chili, kukurydza, cebula, słodkie ziemniaki i ciecierzyca. W kuchni kreolskiej znajdują się także owoce: pomarańcze, banany, papaja, guawa i ananas. Również w odniesieniu do przypraw karaibska kuchnia jest dość typowa. Mieszkańcy Karaibów używają zazwyczaj pikantnych przypraw takich, jak curry, trawa cytrynowa, chili, pieprz cayenne, tabasco oraz imbir.
Słynna przyprawa cajun
Cajun, nazywana przyprawą kajeńską, to mieszanka jedyna w swoim rodzaju. Nie znajdziemy tutaj tajemniczych składników. Nie w tym tkwi jej moc! Odpowiedni dobór i proporcje wystarczyły, by uczynić z niej prostą przyprawę o niezrównanym smaku. Kulinarny świat zawdzięcza ją Luizjanie, łączącej wpływy francuskie, hiszpańskie i afrykańskie. Spontaniczne komponowanie świeżych, lokalnych produktów – tak rodzi się kuchnia prosta, a jednocześnie bogata w smaki. Na obecności cajun zyskują dania, którym brakuje charakteru. Połączenie papryki, pieprzu, cebuli, oregano, tymianku, pieprzu cayenne i nasion kopru włoskiego nadaje wyrazistości bez przytłaczania innych produktów. Dlatego tak chętnie przyprawę dodaje się do delikatnych w smaku produktów: drobiu, ryb i owoców morza.
Pyszności na talerzu
Zaczynając od przystawki, zamówiłem Polędwiczki tchoupitoulas. Trzy kawałki polędwicy wołowej w pikantnej indiańskiej marynacie, grillowane na patyku, podane z grzankami z masłem truflowym. Pycha… Polędwiczki były bardzo soczyste i miękkie. Kolejną przystawką były szlachetne, pikantne przegrzebki w towarzystwie zielonego pesto.
Na danie główne oczywiście nie mogłem sobie odmówić, aby przysiąść do dużego steka i poczuć jego prawdziwy smak. Najlepsze jest w tym wszystkim to, że dostałem go na wielkiej płycie kamiennej, która była rozgrzana prawie do czerwoności. Sam mogłem sobie go usmażyć w taki sposób, jaki lubię. Zostały podane mi również warzywa, które przyrządziłem na płycie kamiennej. Kolejnym daniem były krewetki big mama. Cztery olbrzymie krewetki w towarzystwie sześciu mniejszych, podane z grillowanymi pomidorami, grzankami i brązowym klarowanym masłem. Burza smaków na talerzu. Uwaga! Krewetki były w całości, w pancerzach. Największy fun czerpałem z tego, że sam mogłem pozbawić je pancerza i przyrządzić. Myślałem, że sobie nie poradzę, ale poszło mi naprawdę świetnie. Smak był niesamowity. Krewetki świetnie doprawione, kruche i soczyste. Dosłownie euforia smaków!
No i doszliśmy do deseru. Zamówiłem sobie na ochłodę lody waniliowe. Były to 4 bardzo duże gałki z przepyszną, wiśniową frużeliną. Również nie mogłem odmówić sobie przyjemności czekoladowej w postaci sufletu. Suflet intensywnie czekoladowy skąpany w wiśniach. Polewa czekoladowa na talerzu otaczającą suflet w kształcie serduszek dopełniała całość dania.
Wszystkie dania były przyrządzone z dokładnością i wyczuciem smaku. Takie potrawy mógłbym jeść codziennie. Bardzo mocno przypadła mi do gustu kuchnia kreolska. Na pewno jeszcze tam wrócę i skosztuje innych potraw.