W zdrowym ciele zdrowych duch, bardzo stare powiedzenie, ale jakże aktualne w dzisiejszych czasach. Regularne uprawianie aktywności fizycznej jest bardzo ważne i potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Już od dziecięcych lat lekcje wychowania fizycznego powinny być traktowane na równi z pozostałymi przedmiotami szkolnymi. Niektórzy, świadomi korzyści z regularnego ruchu rodzice, wpajają swoim pociechom wartości z uprawiania sportu. Rodzaj czy dyscyplina nie mają większego znaczenia, najważniejsze jest, aby znaleźć dziedzinę sportu, w której dobrze się czujemy, która sprawia Nam przyjemność i chętnie poświęcamy na nią min. 30 min kilka razy w tygodniu. Jedni jeżdża na rowerze, zaś drudzy nie wyobrażają sobie porządnej pobudki bez porannego joggingu. Zarówno cykliści jak i biegacze uprawiający swoje dyscypliny sportu na pewno są szczęśliwsi i pełni energii na cały dzień.
Ja swoją przygodę ze sportem rozpocząłem już w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Z uwagi, że zawsze wybierałem klasy sportowe, wszechobecny sport towarzyszył mi od najmłodszych lat. Na początku to była gimanstyka, później szermierka na przemian z piłką siatkową, aż rodzice zapisali mnie na zajęcia z nauki pływania. To była miłość od pierwszego spojrzenia. Niestety w pierwszych chwilach, nieodwzajemniona. Przyznam, że pierwsze lekcje pływania były bardzo trudne i długo zajęło mi dojście do pewnego, akceptowalnego przeze mnie poziomu.
Po jakimś czasie pojawiły się pierwsze zawody pływackie, na które moja trenerka zapisywała mnie w celach sprawdzenia. Bardzo trudno odtworzyć warunki panujące na zawodach podczas zwykłego treningu. Poziom adrenaliny jest mocno podwyższony dzięki czemu dajemy z siebie więcej i przekraczamy, nieprzekraczalne do tej pory bariery czasu. W tamtych czasach liczyła się dla mnie rywalizacja i chęć pokonywania “życiówek”, czyli najlepszych osiąganych wynikach.
Minęło kilkanaście lat a ja wciąż pływałem. Oczywiście już poza klubem sportowym, będąc już dorosłym mężczyzną. Nie wyobrażałem sobie tygodnia bez dwóch/trzech wypadów na basen. Nawet wciągnąłem w to swoją dziewczynę i razem, kilka razy w tygodniu pływaliśmy przed pracą.
Po doskonaleniu swojego ulubionego stylu jakim do dnia dzisiejszego jest “dowolny”, czyli kraul postanowiłem sprawdzić swoje umiejętności. Z uwagi, że zawody pływackie dla osób dorosłych są organizowane tylko dla klubów, a ja do żadnego nie byłem zapisany postanowiłem poszukać innych możliwości sprawdzenia siebie samego w wodzie.
Znalazłem zawody pływackie w wodach otwartych, czyli tzw. Open Water. Ta dyscyplina polega dokładnie na tym samym co zawody pływackie na pływalni tylko są dwie dość duże różnice. Po pierwsze pływamy najczęściej w jeziorze lub zalewie, a po drugie dystanse są zdecydowanie dłuższe. Ja wybrałem 1500 m i zająłem 27 miejsce na ok 100 uczestników.
Do dnia dzisiejszego pamiętam tę euforię, która we mnie buzowała po ukończeniu wyścigu oraz zadowolenie z pokonania samego siebie. Ta krótka historia pokazuje, że warto mieć jakąś pasję w życiu, którą realizujemy przez lata. Pasja, która zaczęła się w wieku zaledwie kilkunastu lat i trwa do dnia dzisiejszego.